Emocjonalnie, czyli rzecz o tym, aby świadomie przeżywać.
Z czym kojarzy Wam się „grzeczne dziecko”? Mi bez wątpienia z dzieckiem, które nie wykazuje złości, zdenerwowania, nie krzyczy i słucha poleceń. Małego człowieka, którym można sterować. Ale żeby nie było tak łatwo – oczywiście sterowane może być wyłącznie przez rodziców, nie kolegów czy dziadków. A najlepiej – to oto dziecko w dorosłym życiu powinno być asertywne, pewne siebie i swoich decyzji. Zastanówmy się, czy jest to możliwe? Jeśli zgadzacie się ze mną, że jest to dość nierealne może pomyślmy jak wesprzeć dziecko (i siebie) w głębszym przeżywaniu emocji.
Mówienie o emocjach i tłumaczenie, czego doświadczamy jest ważnym i niestety żmudnym procesem. Trudno jest zrozumieć, że to, co dzieje się z naszym ciałem jest spowodowane uczuciami. Rozmawiając o tym, że łzy mogą być spowodowane smutkiem, radością, frustracją, a ból brzucha zniecierpliwieniem czy strachem pozwalamy zrozumieć mechanizmy rządzące naszymi emocjami. Co my możemy zrobić? Bądźmy obok – w momentach radości i smutku. Nasze wsparcie jest bardzo ważne, szczególnie jeśli potrafimy towarzyszyć bez oceniania, wartościowania i – pomimo innych odczuć – z pełną akceptacją i zrozumieniem. Jest to o tyle trudne, że część (a może i większość) dotyczy bezpośrednio nas – rodziców. To dlatego pamiętajmy, aby zadbać również o siebie i swoje potrzeby. Gdy jesteśmy głodni, zmęczeni i źli dajmy sobie czas, aby nabrać dystansu i wziąć głęboki oddech. Pamiętajcie, nie bez kozery w samolocie maskę tlenową najpierw zakłada dorosły. Zróbmy to po to, aby popracować przez chwilę nad sobą i dać wzorzec. A co jeśli ulegniemy emocjom? Zachowamy się tak, jakbyśmy nie chcieli? Wybaczmy sobie, wyciągnijmy wnioski, aby i dzieci nauczyć, że nie ma osób doskonałych. Pamiętajcie, dzieci potrzebują autentycznych rodziców po to, aby zrozumieć, że i oni sami są wyjątkowi, ale nie idealni.